O tym jak zdobywaliśmy Kasprowy Wierch
W powietrzu wyraźnie czuć wiosnę. Słońce coraz śmielej wygląda zza chmur, przyroda powoli budzi się z zimowego snu, a śniegu nie widzieliśmy już dawno. Tak to wygląda w regionie świętokrzyskim. Dlatego stęsknieni za białym puchem wybraliśmy się złapać ostatnie momenty zimy. I to w Tatry!
Co tam, że wyjazd był o 2.40 w nocy (!) co z tego, że nie pospaliśmy, skoro myśl o wyjeździe w góry sprawia, że do mięśni napływają nowe siły, a moce i możliwości wzrastają w sposób nie dający wyjaśnić się żadnymi logicznymi argumentami. Ale taka jest miłość <3
A nas do gór ciągnie, bo jako górale świętokrzyscy góry kochamy najmocniej :)
No i pojechaliśmy. Załoga w komplecie, choć ze względu na bezpieczeństwo i zasady panujące w Tatrach Wysokich zimą, mogło nas być tylko dwadzieścioro.
Grupa kameralna, ale nad naszym bezpieczeństwem czuwało aż dwóch wspaniałych przewodników tatrzańskich. Pełen profesjonalizm Pawła Szymankiewicza i Bogusławy Filar, którzy towarzyszyli nam na szlaku dzieląc się z nami swoją wiedzą oraz dając olbrzymie wsparcie.
Wędrówkę rozpoczęliśmy w Kuźnicach, gdzie pilot oraz tego dnia „zamkowy” - Grzegorz Niedbała – kupił bilety wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego, które zapewniły nam legalny pobyt na terenie Parku ;)
I teraz tylko ruszać na przód, ale zanim to nastąpiło stanęliśmy przed znanym wszystkim kuźnickim dylematem ;) No bo, że celem jest Hala Gąsienicowa, to pewne, ale którędy tam dotrzeć? Do wyboru żółty szlak przez Dolinę Jaworzynki oraz niebieski przez Boczań.
Wybieramy ten drugi i już po chwili wspinamy się powoli łapiąc coraz większą wysokość.
Pierwsze kilkanaście minut to wędrówka przez las, który w warunkach zimowych prezentuje się pięknie, bajkowo i magicznie.
Po kilkunastu minutach przestrzeń wokół nas robi się bardziej otwarta, znikają drzewa i zaczynają nas otaczać coraz ciekawsze widoki. To znak, że właśnie w tej chwili przechodzimy przez Skupniów Upłaz. Zostawione w dole Zakopane majaczy w oddali, dostrzegamy maszt nadajnika na Gubałówce, a po lewej stronie prezentuje się nam wierzchołek Nosala oraz Wielki Kopieniec.
W tak pięknych okolicznościach docieramy do Przełęczy Między Kopami. Tutaj szlak którym wędrujemy łączy się z żółtym szlakiem biegnącym przez Dolinę Jaworzynki.
Drewniane ławki, które tutaj usytuowano są doskonałe do odpoczynku. Pod warunkiem, że znajdziemy wolne miejsce, bo jak wiadomo, Tatry kocha cała Polska i chętnie oraz licznie tutaj przybywa :)
Po chwili odpoczynku ruszamy dalej. Od Przełęczy szlak biegnie raczej płaskim, kamiennym chodnikiem niejako otulonym kosodrzewiną. Od tej chwili zaczynają nam towarzyszyć wysokogórskie szczyty, które już za kilka chwil będziemy mogli podziwiać w całej ich okazałości.
Po kilkunastu minutach szlak zaczyna się obniżać i ani się obejrzeliśmy, a już na horyzoncie mieliśmy Halę Gąsienicową, która w zimowej szacie zrobiła na nas nie lada wrażenie.
Pokryta śniegiem Hala położona u stóp majestatycznych gór, kilka drewnianych budynków m.in. słynna Betlejemka, czyli Centralny Ośrodek Szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu oraz Księżówkę (obecnie leśniczówkę TPN, kiedyś schronisko) tworzą magiczny klimat tego miejsca, który przyciąga jak magnes.
Tutaj obowiązkowa sesja fotograficzna, bo jak nie uwiecznić widoku, gdzie jak na dłoni mamy wybitne wierzchołki Tatr Wysokich. A mamy tutaj widok na Granaty, Kozi Wierch, Zamarłą Turnię, Mały Kozi Wierch, Świnicę, Pośrednią i i Skrajną Turnię oraz najbardziej charakterystyczny dla tego miejsca Kościelec.
Jak widzisz, Hala Gąsienicowa to doskonała baza wypadowa w wyższe partie Tatr, zwłaszcza, że na Hali znajduje się kultowe Schronisko „Murowaniec”, ale musisz wiedzieć, że o nocleg tutaj ciężko i wymagana jest rezerwacja i to z dużym wyprzedzeniem. Zatem trzeba bukować miejscówki i liczyć na dobrą pogodę.
Nadszedł czas na przerwę, ale i naukę, bo właśnie tutaj mieliśmy krótkie wprowadzenie z lawinowego ABC, czyli obsługo sprzętu i narzędzi używanych do poszukiwań poszkodowanych w lawinach śnieżnych. Instrukcja używania m.in. dektora, łopaty śnieżnej czy też sondy dała nam obraz tego jak można sobie i komuś pomóc w kryzysowej sytuacji oraz uzmysłowiła, że góry to nie tylko piękne widoki, ale też żywioł wobec którego niezbędna jest pokora i dobre przygotowanie.
Po szkoleniu oraz przerwie przyszedł czas na dalszą wędrówkę, bo główny cel jaki planowaliśmy osiągnąć wciąż był przed nami. Spod Schroniska wyruszamy w stronę Suchej Przełęczy. Początkowo szlak unosi się lekko i przyjemnie, choć w pewnym momencie kąt nachylenia nieco się zwiększa. Nie tracimy jednak sił, zwłaszcza, że otacza nas tyle piękna, że zmęczenie i zadyszka schodzą na drugi plan.
Wędrujemy równolegle do wyciągu krzesełkowego docierając na Suchą Przełęcz, a stąd już blisko do stacji kolei linowej z Kuźnic. Towarzyszą nam szczyty Tatr słowackich – między innymi charakterystyczny Krywań.
Kasprowy Wierch mamy jak na dłoni i już po kilku chwilach osiągamy wysokość 1987m n.p.m i tym samym realizując nasz plan :) Zmęczeni i szczęśliwi podziwmy rozległe panoramy, a warto podkreślić, że pogodę mieliśmy wymarzoną. Dużo błękitnego nieba i słońca oraz jak się później okaże pierwsza opalenizna to symbole tego dnia ;)
Po osiągnięciu szczytu, uwiecznieniu tego momentu na licznych fotkach (dzięki technologio za telefony z aparatami :) ) przyszedł czas na zejście do Kuźnic. Pomknęliśmy szlakiem zielonym przez Myślenickie Turnie do Kuźnic.
Wspaniały był to dzień! Nie zabrało nam dobrych warunków, zapału oraz dobrego humoru. Posmakowaliśmy zimowych Tatr i coś czujemy, że wrócimy tam jeszcze nie raz, bez względu na porę roku, bo klimat gór wysokich wciąga mocno :)
Dziękujemy wszystkim za wspólną wędrówkę :) Gratulujemy ukończenia trasy wszystkim, ale najbardziej tym, którzy pierwszy raz mieli okazję być w Tatrach zimą. Jesteście najlepsi :)
Za zdjęcia dziękujemy: Beacie Milewicz, Jackowi Nowakowi oraz Grzegorzowi Niedbale.