Oferta turystyczna
Kalendarz imprez
Newsletter
Jeśli chcesz być informowany na bieżąco o nowościach w naszym serwisie podaj swój adres e-mail.
Wspomnienia z imprez



Zamow przewodnika
+ Nawigacja: PTTK Kielce » Galeria » Z życia Oddziału » 2017.11.11 - "Spacerem po górach" - Beskid Sądecki, Pasmo Jaworzyny Krynickiej, spacer nr 6

2017.11.11 - "Spacerem po górach" - Beskid Sądecki, Pasmo Jaworzyny Krynickiej, spacer nr 6
W dniu Święta Niepodległości 45 turystów, jak zawsze o nieludzkiej porze, tym razem o 4 rano ruszyło na szlak kolejnej przygody górskiej pod hasłem "Spacerem po górach". Turystom towarzyszył przewodnik beskidzki Grzegorz Niedbała, a z ramienia oddziału kierowniczą pieczę nad wycieczką sprawowała Magdalena Tomak. Podróż autobusem upłynęła w miarę szybko – do Łososiny Dolnej, gdzie mieliśmy krótką 15 minutową przerwę "techniczną" wycieczkowicze z uwagi na panujące ciemności głównie spali. Po przerwie do pracy zabrał się przewodnik opowiadając o mijanych miejscach i opisując otwierające się przed nami kolejne panoramy. Ważna bo sentymentalna, była pierwsza panorama widziana przez nas jeszcze z Łososiny Dolnej. Podziwialiśmy wtedy widok na Pasmo Łososińskie, którym to wędrowaliśmy trzy tygodnie temu. Dostrzec też można było wieżę widokową pod Jaworzem w pobliżu której paliliśmy ognisko. Znów poczuliśmy, niestety w wyobraźni zapach pieczonej kiełbaski czy ogniskowego dymu. Chwilę później byliśmy na Przełęczy Św. Justa i podziwialiśmy kolejną panoramę z Beskidem Sądeckim w tle. Następne kilometry trasy upływały szybko. Po minięciu obwodnicą Nowego i Starego Sącza przejechaliśmy fragmentem urokliwej doliny Popradu (m.in. przez Rytro i Piwniczną), by za kilka kolejnych chwil wjechać w dolinę potoku Wierchomlanka. Pnąc się do góry w zwężającej się dolinie dotarliśmy do miejscowości Wierchomla Mała. Tu o 8:20 opuściliśmy przyjazne wnętrze autobusu, by podjąć trud pieszej wycieczki. Zaczęliśmy od obejrzenia dolnej stacji wyciągu krzesełkowego Wierchomla I, położonej na zboczu Jaworzynki. To element Stacji Narciarskiej Dwie Doliny Muszyna-Wierchomla. A dalej...a dalej czekał nas nas czarny szlak prowadzący w stronę Bacówki PTTK Nad Wierchomlą. Z początku łagodnie, przekroczyliśmy ledwo co szumiący potoczek by wejść na najbardziej stromy odcinek podejścia. Pnąc się z mozołem, przeszliśmy przez podmokły fragment szlaku, by już po chwili wyjść z lasu na polanę pod-grzbietową, z której tylko "rzut beretem" pozostał do widocznej już bacówki. Wraz z opuszczeniem lasu doznaliśmy nieprzyjemnego wrażenia – odczuliśmy na sobie siłę wiejącego zimnego wiatru. Czym prędzej więc udaliśmy się do bacówki Nad Wierchomlą by w cieple schroniskowym podziwiać z okien piękną, choć niepełną panoramę. Niepełną, bo mimo widoków na Beskid Sądecki (Pasmo Radziejowej), Lubowniańską Vrchowinę (Eliaszówka), Pieniny (Wysoka) i Magurę Spiską (Pasmo Viaternego Vierchu) nie dane na było w żaden sposób spostrzec Tatr, ukrytych za grubą warstwą kłębiastych chmur. Po zasłużonym odpoczynku, ogrzaniu się w cieple schroniskowym, i omówieniu przez przewodnika wspomnianej panoramy ruszyliśmy o 10:20 w dalszą drogę. Tym razem przemieszczaliśmy się idąc za znakami szlaku niebieskiego (szlak Żegiestów – Leluchów). Szlakiem tym ponad doliną potoku Szczawnik dotarliśmy poniżej szczytowej kulminacji Runka do połączenia szlaków niebieskiego i czerwonego - Głównego Szlaku Beskidzkiego, który na tym odcinku prowadzi wędrowców z Hali Łabowskiej na Jaworzynę Krynicką. Po krótkim odpoczynku i omówieniu pewnych nieścisłości związanych z umieszczonymi tutaj znakami ruszyliśmy w stronę góry Czubakowskiej. Przez chwilę towarzyszyły nam znaki szlaków czerwonego i niebieskiego. Ciekawe zjawisko przytrafiło sie nam w pobliżu rozejścia się szlaku czerwonego i niebieskiego. Na południe od szczytowego wyniesienia Czubakowskiej góry w dość mocno świecącym słońcu dostrzegliśmy "spływające" na nas z nieba płatki zawiewanego śniegu. Zjawisko, być może niedostrzeżone przez wszystkich uczestników wyprawy szybciutko minęło, a my szlakiem, tym razem już tylko czerwonym dreptaliśmy w stronę Jaworzyny, omijając z lewej strony kulminację góry Bukowej. Na przecięciu linii dawnej trasy zjazdowej nr 7 z Jaworzyny zrobiliśmy sobie znowu krótki postój by umożliwić "ogonowi dopędzenie tułowia i głowy". Stąd dokonaliśmy ataku szczytowego na wierzchołek najwyższej góry jaką w trakcie wycieczki zdobywaliśmy. Jaworzyna Krynicka została zdobyta, a my w pełnym słońcu, choć w mocno wietrznej atmosferze mogliśmy podziwiać piękne widoki. Przerwę na "złapanie" oddechu uczestnicy spaceru wykorzystali do robienia, całkiem zresztą słusznie, fotek z ładnymi widokami. A po chwili przewodnik w dwóch miejscach przedstawił panoramę na niemal wszystkie strony świata... i widzieliśmy Levockie Vrchy, Cergov, i Beskid Niski. Po widokowej uczcie udaliśmy się do schroniska PTTK Na Jaworzynie Krynickiej położonym jak wiadomo poniżej tej ostatniej. Półgodzinny pobyt w cieple schroniskowym minął szybko i o 13:30 ruszyliśmy w stronę Czarnego Potoku, a w zejściu prowadziły nas znaki koloru zielonego. Po drodze przecięliśmy linię głównej trasy zjazdowej nr 1 z Jaworzyny. Przewodnik oczywiście nie omieszkał zatrzymać się przy osobliwości przyrody jaką "Diabelski kamień", a Ci, co chcieli, usłyszeli związaną z tym miejscem legendę. Kolejne przecięcie trasy zjazdowej nr 1 ukazało nam jakie dodatkowe elementy techniczne (zbiorniki na wodę) potrzebne są przy trasach narciarskich sztucznie naśnieżanych. Im bliżej było do Czarnego Potoku tym bardziej śliska stawała się trasa przemarszu, ale wszyscy podołali trudom wędrówki. Przy stacji pośredniej kolejki gondolowej na Jaworzynę Krynicką w Czarnym Potoku był już nasz ostatni odpoczynek. Dzielni piechurzy usłyszeli kilka informacji o historii tego miejsca, a także zostali poproszeni, niekoniecznie w tym miejscu, o wypełnienie wręczonej im ankiety przygotowanej na potrzeby naszego oddziału. Prośba przewodnika została spełniona i ankiety poczęły powoli spływać w ręce prowadzącego. Z Czarnego Potoku wystartowaliśmy w stronę Przełęczy Krzyżowej mierząc się z ostatnim tego dnia podejściem. Nie wybitna przełęcz zapadła pewnie co niektórym w pamięć, z racji narastającego zmęczenia i błotnistej, zwłaszcza w górnej części ścieżki. Zdobycie przełęczy oznaczało tyle, że do Krynicy pozostał już tylko odcinek zejściowy. W dobrych, mimo wszystko nastrojach, ekipa dotarła do centrum Krynicy o godzinie 16:00. Pozostał nam tylko czas wolny na posiłek obiadowy, zakup pamiątek i... inne sprawy. W zapadających ciemnościach czas szybko upłynął i o 17:45 z przystanku nieopodal pomnika Jana Kiepury ruszyliśmy w drogę powrotną szybciutko, (ale czy chętnie?) zajmując miejsca w miękkich autobusowych fotelach. Przewodnik jeszcze opowiadał, coś tam mówił o Krynicy i o drodze do Nowego Sącza, lecz zmęczenie poczęło brać górę, tak, że część wycieczkowiczów udała się w objęcia Morfeusza. A powrót do Kielc nastąpił o 21:30.

Wspomnienia z imprez





Jeśli chcesz dodać swój komentarz, przepisz kod z obrazka po prawej stronie. Następnie umieść swoje imię oraz treść komentarza w tabeli i wciśnij przycisk "dodaj".

Kod:
Imię / nick:
Treść:


Nie znaleziono komentarzy.

powrótpowrót



Kielce - Informacje Z życia PTTK
Region - warto zobaczyć


Współpraca



Facebook
Konkurs