|
+ Nawigacja: PTTK Kielce » Historia Oddziału
Z Łysicy braliśmy miarę gór…
Znamy już trasy trzech pierwszych wycieczek, które zarząd Kieleckiego Oddziału PTK zorganizował dla kielczan /Chęciny, Św. Krzyż, Bobrza/. Czwarta wycieczka odbyła się 12 lipca 1908r. na trasie z Kielc do Św. Katarzyny. Nie wiele wiemy o tej wyprawie oprócz tego, że wyjechano furmankami o godz.6, powrócono do Kielc o godz.22, a przewodnikiem eskapady był Z.Lenartowicz. Skrupulatny na ogół T.Włoszek nie odnotował nic więcej, ale z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że wówczas po raz pierwszy zdobywano Łysicę.
Na Łysicę było zapotrzebowanie w następnym roku, toteż zarząd powtórzył wyprawę 4 lipca 1909r. poprzedzając ją w prasie dobrymi radami: Prosimy wybrać się w krótkim ciemnym ubraniu i zabrać ze sobą górskie laski… Uprzedzamy wybierających się na tę wyprawę o konieczności zabrania ze sobą posiłku. Z Kielc pod przewodnictwem T.Włoszka wyruszono furmankami o godz.7 i tzw. bitą szosą dojechano do Górna, a następnie górską drogą kamienistą przez Krajno dojechano do Świętej Katarzyny o godz. 10,30. Po krótkim posiłku, bez większych trudności w ciągu około 2 godzin grupa weszła na Łysicę i zeszła do klasztoru. Każdy wycieczkowicz miał świadomość, że zdobywa najwyższy szczyt Królestwa Polskiego i najwyższy punkt na tej szerokości geograficznej licząc od Atlantyku po Ural. Na szczycie ubolewano, że nie ma odpowiedniej platformy widokowej wzniesionej ponad las, z której można by podziwiać panoramę we wszystkich kierunkach. Dalsza trasa wycieczki prowadziła przez Wilków do Ciekot. Tu w roli przewodnika wystąpił Jan Samsonowicz, który część wycieczkowiczów poprowadził na szczyt Radostowej. Wówczas był to znakomity punkt widokowy, gdyż góra nie była porośnięta lasem. Z Ciekot pojechano przez Masłów, Dąbrowę i zakończono wycieczkę w Kielcach o godz. 22. Dzień był prześliczny i niezbyt upalny. Kolejna wyprawa na Łysicę odbyła się z udziałem 13 osób 7 lipca 1912r. pod przewodnictwem J.Gajerskiego. Podobną wyprawę poprowadził w 1914r. E.Massalskiego. Za każdym razem aktywnym fotografem na trasie był W.Kosterski. Urządzano również wycieczki do Ameliówki, zwanej przez bardziej wrażliwych „polską Szwajcarią”, skąd podziwiano masyw Łysicy. Bez ryzyka można stwierdzić, że na Łysicę szły wszystkie pokolenia kielczan i wszystkie pokolenia krajoznawców. Zapewne każdy z nas odnajdzie w swojej pamięci ów dzień pierwszego wejścia na królową naszych Gór Świętokrzyskich. Działacze kieleccy służyli radą i pomocą innym wycieczkowiczom zmierzającym na Łysicę. Tak było 17 maja 1914r. gdy do Kielc przyjechała szkolna wycieczka z Warszawy, którą oprowadzali T.Włoszek, Erazm Różycki i Jan Czarnocki. Były również grupy z Łodzi, Lwowa, a nawet z Kijowa. Z biegiem lat coraz łatwiej było zdobywać Łysicę. Od 1926r. prowadził tam bezpośrednio z Kielc czerwony szlak turystyczny opracowany przez E.Massalskiego i K.Kaznowskiego. Od Łysicy można było tym szlakiem przejść przez całe Pasmo Łysogórskie, zejść do Nowej Słupi i dalej powędrować do Ostrowca Świętokrzyskiego. Oddział utworzył stałe pogotowie do przyjmowania wycieczek, wyszukiwania noclegów, opracowywania marszrut i prowadzenia grup wycieczkowych. Zarząd uzgodnił w 1926r. z właścicielem tartaku w Zagnańsku, F. Szeptyckim, możliwość korzystania z leśnej kolejki na trasie Zagnańsk – Święty Krzyż i prowadził rezerwację biletów dla grup zamiejscowych. W podobny sposób wykorzystywana była kolejka Kielce – Złota Woda, którą turyści dojeżdżali do Górna, skąd na Łysicę było już tylko 7 km. Na Łysicę szedł ok. 1890r. A.Janowski zbierając informacje do przygotowywanych Wędrówek po kraju. Wówczas zwrócił uwagę na ostrość klimatu łysogórskiego: gdy na nadwiślańskich równinach śniegi już zginęły, tu jeszcze sankami jeżdżą, gdy tam już żniwa, tu zboża jeszcze zielone. W 1905r. zdobywał Łysicę A.Patkowski w grupie swoich szkolnych kolegów. W tym też czasie penetrował Łysogóry S.Thugutt mieszkający okresowo w Ćmielowie, co zaowocowało wydaniem przez PTK przewodnika po guberni kieleckiej. Na początku listopada 1909r. niezwykłą wędrówkę przez Łysicę do Nowej Słupi odbywali pieszo, w warunkach nocnych A.Janowski, M.Wisznicki oraz Ludomir Sawicki, przybyły specjalnie z Wiednia. Z tego przemarszu znane jest sympatyczne wspomnienie M.Wisznickiego: Jakoż, gdy potem weszliśmy w puszczę, zrobiło się tak ciemno, że nie mogliśmy dojrzeć jeden drugie¬go. Poczęliśmy się co krok gubić wzajemnie, to¬też postanowiliśmy trzymać się razem. Ustawi¬liśmy się gęsiego: naprzód szedł Janicki, jako tubylec, najlepiej obeznany z górami, za nim, trzymając się ręką jego ramienia, profesor Sawicki, za nim tak samo ja, wreszcie na końcu Wuj. Jedna z takich wypraw pozostawiła w pamięci A.Janowskiego niezatarte wspomnienie. Dał temu wyraz w 1930r. umieszczając w Pamiętniku Świętokrzyskim jakże piękne i refleksyjne zdanie, od którego dziś rozpoczyna się podstawowa edukacja krajoznawcza: Odcięci kordonem granicznym od Karpat i Tatr, z Łysicy braliśmy miarę gór. Przez całe życie pamiętam, syn mazowieckich równin, to wstrząsające wrażenie, jakie zrobił na mnie szczyt Łysicy, ukryty w chmurze, i ta droga przez pasmo ku Nowej Słupi, dokąd prowadził małą naszą gromadkę Ignac Janicki, zabity później przez swych szwagrów z Psar, i ten wyniosły znak triangulacyjny na szczycie Łysicy, skąd ujrzałem Opatów, i te jodły obdziergane młodziutką wiosenną zielenią. I widziałem potem Alpy, Pireneje, Bałkan, Apeniny, ale to już nie było to! I widziałem Atlas, Kordyliery, Fudżijamę, ale to już nie było to! |
|
© Copyright 2007 by PTTK Kielce. Wszelkie Prawa zastrzeżone.
projekt: sileer*design studio. |